13.03.2017

Mówi się, że spadające gwiazdy spełniają życzenia, a ja zawsze na ich widok myślałam o jednym. Teraz to mam. Odnajduje każdego dnia to, o co prosiłam i cholernie się boję, pomimo tego, że nie dostaje powodu. Czuję się tak, jakbym na morzu cudzych jachtów znalazła swoją małą łódkę, która w konfrontacji z nimi mogłaby utonąć. Moja mała drewniana łódeczka, w której odkrywam świat na nowo, która zmienia mi spojrzenie na otoczenie i ta, która sprawia mi ogrom radości. Ona nie może zniknąć, a ja ostatnio żyję w obawie przed jej utratą, bo wiem, ile pięknych miejsc mogę w niej zobaczyć. Paradoksalnie rzecz biorąc, wiem także, że nie ulegnie zniszczeniu. Wiem też, że zaczynam rozumieć jak bardzo tego potrzebuje, że w końcu idę dobrą ścieżką, że staram się być dobrym człowiekiem i to, że znów cieszą mnie proste rzeczy. Nie chcę być otaczana negatywną energią  i zamykać się przed czymś tak pozytywnym. Jestem taka, jaka zawsze chciałam być; jestem szczęśliwa. 

1 komentarz:

  1. Bardzo enigmatyczny wpis, a jakże wymowny. Moja terapeutka na wszelkie moje obawy ma jedną odpowiedź: Proszę się tego nie bać, bo pani podświadomość to przyciągnie.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na KONKURS!^^

    OdpowiedzUsuń