syf

Pogubiłam się. Szukam czułości u obcych, rezygnuję ze szczęścia z własnego wyboru i wciąż pytam kim jestem.
To dla mnie niepojęte, a wciąż powtarzam ten sam schemat. Z dnia na dzień staję się osobą, którą nigdy nie miałam się stać. Nie umiem zbliżyć się do osoby, którą kocham, bo wiem jakim jestem człowiekiem, więc uciekam w nieistotne relacje, niszczące mnie na każdym kroku. Nie chcę nikogo ranić, a jednocześnie ranię własną osobę. Quo vadis, Karo. 
Nie walczę ostatnimi czasy o siebie, próbuję odsunąć uczucia na bok, a jednak mam wrażenie, że obdarzam nimi osoby, które na to nie zasługują, które nie znaczą dla mnie nic, a przynajmniej nie powinny. 
Daję się wykorzystywać i sama wykorzystuję. Taką jestem osobą? Taką zawsze chciałam być?
Nie.
Szukam punktu wyjścia, a wciąż błądzę. Gubi mnie połowa myśli, połowa czynów i większość własnych słów. Jak więc uciec, jeśli wciąż wybiera się złe drogi? Jak odnaleźć właściwą? Czym tak naprawdę jest ten "punkt wyjścia"? Da się uciec od samego siebie? 
Jeśli tak, od czego zacząć?
Da się od czegoś zacząć?
Ilekroć staram się osiągnąć inne efekty niż zwykle, zataczam koło i znowu jestem na początku drogi. Wstaję, tylko po to by upaść. Upadam, jedynie po to, by wstać. Zabawne.
Wyrzucam toksycznych ludzi, aby tylko przyjąć kolejnych. Już nawet nie popełniam błędów, teraz podejmuje kolejne złe decyzje, którym zdarza się przeplatać z tymi nie najgorszymi.
Muszę ogarnąć ten syf.




13 IV 2017

Wiesz kochanie, 
Pragnę cię przeogromnie, to rozumiem
Ale dziś nie do końca wiem, 
czy tak naprawdę cię potrzebuję


Say hi, say bye

Oczywiście, że każdy się boi.
Oczywiście, że każdy przeżył rozczarowanie.
Oczywiście, że każdy kogoś stracił.
Oczywiście, że każdy tęsknił.
Do czego zamierzam? Boję się ciemności, tej w człowieku, coraz częściej dostaje dawkę rozczarowania, nie jestem dobra w traceniu ludzi, w pożegnaniach z reszta też nie, ale przede wszystkim nie jestem przygotowana na tęsknotę. Nie chce tego w moim życiu, choć wiem, to nieuniknione i będzie towarzyszyło mi to zawsze, tak jak każdemu z nas, ale nie jestem gotowa żeby to zaakceptować. Nie teraz, nie w obecnej sytuacji i nie z tymi ludźmi.

13.03.2017

Mówi się, że spadające gwiazdy spełniają życzenia, a ja zawsze na ich widok myślałam o jednym. Teraz to mam. Odnajduje każdego dnia to, o co prosiłam i cholernie się boję, pomimo tego, że nie dostaje powodu. Czuję się tak, jakbym na morzu cudzych jachtów znalazła swoją małą łódkę, która w konfrontacji z nimi mogłaby utonąć. Moja mała drewniana łódeczka, w której odkrywam świat na nowo, która zmienia mi spojrzenie na otoczenie i ta, która sprawia mi ogrom radości. Ona nie może zniknąć, a ja ostatnio żyję w obawie przed jej utratą, bo wiem, ile pięknych miejsc mogę w niej zobaczyć. Paradoksalnie rzecz biorąc, wiem także, że nie ulegnie zniszczeniu. Wiem też, że zaczynam rozumieć jak bardzo tego potrzebuje, że w końcu idę dobrą ścieżką, że staram się być dobrym człowiekiem i to, że znów cieszą mnie proste rzeczy. Nie chcę być otaczana negatywną energią  i zamykać się przed czymś tak pozytywnym. Jestem taka, jaka zawsze chciałam być; jestem szczęśliwa. 

Little things

Zawsze trwałam w pogoni za całym światem, zawsze chciałam go podbijać nie wiedząc, że można znaleźć swój własny. Coś w stylu określania sobie najwyższego szczytu, na który powoli chce się wspiąć. Owszem, warto stawić sobie wysokie cele, ale jak przemierzyć Himalaje, jeśli pagórek wydaje się być trudny do zdobycia? Wszystko ma swój początek, coś niedostrzegalnego, a jednocześnie jest to coś najczęściej pomijane.Proste rzeczy potrafią cieszyć, a najwięcej szczęścia można dostrzec w samym sobie, jeśli tylko otworzy się na tę możliwość.